17 grudnia 1970 - 52 LATA TEMU
Czarny Czwartek na Wybrzeżu
14 grudnia 1970 r. rozpoczęły się strajki robotników w Gdańsku. Po tym, jak władze zdecydowały się na podniesienie cen podstawowych artykułów spożywczych nawet o kilkadziesiąt procent, robotnicy ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina udali się przed siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR, domagając się odwołania podwyżki.
Dwa dni później do Trójmiasta wkroczyło wojsko, na ulicach pojawiły się czołgi i transportery opancerzone. Kierujący akcją pacyfikacji Wybrzeża członek Biura Politycznego KC PZPR Zenon Kliszko oświadczył dyrektorowi i członkom partii w Stoczni Gdańskiej: "Mamy do czynienia z kontrrewolucją i nieważne jest, że zginie 200 czy więcej stoczniowców. Stocznia zostanie zburzona, a na gruzach starej zbudujemy nową".
Masakra w Gdyni
Od godz. 5 na przystanek Gdynia Stocznia przyjeżdżali pierwsi robotnicy. Wkrótce zgromadziło się tam ponad 3 tys. osób. Drogę do stoczni zagrodziła im kolumna czołgów, żołnierze i milicja.
Ludzie nie mieli gdzie uciekać. Po pierwszym strzale ostrzegawczym zaczęto strzelać do stoczniowców. Zginęło 11 osób.
Masakra na przystanku rozpętała całodniowe walki uliczne. Ze śmigłowców zrzucano na protestujących pojemniki z gazem łzawiącym, a według niektórych przekazów również strzelano. Zginęły kolejne osoby.
Milicja zatrzymała i skatowała setki osób. Symbolem czarnego czwartku w Gdyni jest obraz pochodu, na czele którego niesiono na drzwiach zwłoki młodego mężczyzny. Protestujący nieśli ciało Zbigniewa Godlewskiego, upamiętnionego później w pieśni "Janek Wiśniewski padł".